Kraj letniego wypoczynku wielu Polaków - Turcja - zmieściła się w piątek w Sali Koncertowej Łódzkiego Domu Kultury. Na właściwie wcale nie rozreklamowanym spotkaniu zorganizowanym przez Fundację Mevlana sala była wypełniona po brzegi.
Przez ponad dwie godziny odurzeni byliśmy powiewem orientalizmu: melodyjne tureckie pieśni religijne (bynajmniej nie zawodzenie rodem z reklamy batonów KitKat), pyszności ramadanowego posiłku (baranie mięso, delikatny ryż i mnóstwo ultrasłodkich, wschodnich rarytasów jakich nie znajdziecie w polskich cukierniach). Gwoździem programy był występ oryginalnych tureckich "Tańczących Derwiszy", zapewne różniących się od ich rodzimych, skomercjalizowanych braci umilającym auslanderom pobyt w tureckich kurortach.Ich ruchy to połączenie religii, mistycyzmu i tańca, każdy gest ma konkretne znaczenie, jak choćby prawa ręka "wzniesiona ku niebiosom by czerpać z dobrodziejstw bożych" (jak głosi program spotkania).Miłym gestem było obdarowanie siedzących na widowni dzieciaków prezentami, gdyż jak się okazało, wspomniana fundacja wspiera jedną z łódzkich szkół podstawowych.
Mogliśmy też obejrzeć barwnie zmontowany film o jednej z czołowych postaci islamu - proroku Muhammadzie.Żałuję, że nie pokuszono się o bardziej otwartą imprezę tego typu na większej przestrzeni. Spokojnie, nie odnotowałem żadnych przekazów podprogowych, dzięki którym miałbym zacząć głosić "śmierć niewiernym". Dość niezwyczajny, ale bardzo mile spędzony wieczór.
Gorąco przyklaskuje podobnym imprezom, bez nachalności, bez tandety ale za to oryginalnym i pozwalającym tej Łodzi płynąć. Czekam na kolejne spotkanie zrealizowane z większym rozmachem.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz