Gdzieś jednak spomiędzy nowych radiowozów wyłaniała się jednak szara rzeczywistość - "życzliwi", z którymi miałem okazję porozmawiać, donosili o bezsilności służby w policji, o uwalaniu na każdym kroku policjantów przez przełożonych, o psującym się sprzęcie, o trzecim pod rząd sylwestrze spędzonym na zabezpieczaniu miasta, o bijącej rekordy absurdu walce z korupcją, o rozsypujących się z powodu tej pracy związkach, o likwidacji hodowli psów policyjnych (bo ponoć trąciła PRL-em), mnożeniu zbędnych stanowisk (np oddzielny etat dla zdawania laptopów z radiowozów)...
Odpowiecie: "nająłeś się na psa, to szczekaj", ale doprawdy trwająca kilkanaście lat reforma policji nie poprawiła sytuacji. Wciąż są w tym kojcu stare koce, marne żarcie, kiepskie zabawki i bezmyślni właściciele - bynajmniej nie zachęca to do włożenia na mózg niebieskiego munduru.
PS Polecam funkcjonariuszowi rozpoznania min-piro obszycie chwytu ewakuacyjnego w kamizelce taśmą odblaskową i podszycie spodu apteczki "haczykami" velcro i mocowanie jej na rzep z dodatkowym przytroczeniem taśmą;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz