piątek, 15 czerwca 2007

"Markowe" wino

Lektura piątkowego (8.06) "Bywalca" zachęciła mnie do wzięcia udziału w spotkaniu z Markiem Kondratem w "Salonie Polityki". Jak się okazało, nie tylko z aktorem, ale człowiekiem krótko mówiąc niebanalnym.

Wawrzek, Roman Boryczko, Olo, pułkownik Kwiatkowski. komisarz Halski, Adaś Miauczyński...

Nie ukrywam, że ta ostatnia kreacja wywarła na mnie ogromne wrażenie. Sam aktor przyznał, iż "pozbieranie się" po filmie Koterskiego zajęło mu okrągły rok. Pamiętam, gdy Marek Kondrat wspominał w wywiadach na świeżo po "Dniu świra" o syndromie polactwa, chorej dumie, nadętej polskości toczącej od wieków nasz kraj, a dokładniej - jego obywateli.
Nie omieszkał i w czasie tego spotkania rozwinąć tej myśli. Można się było zatem dowiedzieć między innymi o nieustannym Polaków pośpiechu skontrastowanym ze spokojem kilkusetletnich, włoskich winnic, rozczarowaniu współczesną, polską kinematografią, polityką. W XI wieku, gdy na chleb mówiliśmy "beb", a na księdza "zorro" we Włoszech powstawały winnice utrzymywane po dziś dzień przez jedną familię.

Można było usłyszeć o najsłynniejszych bliźniakach i wpływie dziecięcych zabaw na obecną politykę polskiego rządu. Kto by pomyślał, że Lech z Markiem podczas zabawy armią miniaturowych żołnierzy zawsze zwyciężali Jarosława? Jeśli obecny premier bił któregoś z wojaków brata, ten odpłacał mu solidnym pacnięciem w małą jeszcze wtedy łepetynkę uświadamiając mu "kto tu rządzi". Wystarczy zapytać mury łódzkiego Grand Hotelu, gdzie podczas przerw w kręceniu filmu odbywały się te harce aktora i dwóch złodziei (wszak ukradli Księżyc).

Wiele można byłoby jeszcze pisać. Przedwojenna niemal mentalność, wspaniałe anegdoty, aksamit w głosie wspominającym Gustawa Holoubka, filmowy świat w jednej osobie.

Jeśli zatem spotkacie szanownego Marka Kondrata nie proście go bezmyślnie o autograf na serwetce z baru mlecznego, nie szczerzcie kłów do nieostrej fotografii - po prostu porozmawiajcie. To człowiek, który ma "Coś" do powiedzenia.













Spotkanie z Markiem Kondratem poprowadził Zdzisław Pietrasik

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Marek Kondrat to człowiek wielkiego pokroju. Nie tylko aktor, ale przede wszystkim pasjonat życia, baczny jego obserwator który potrafi trafnie i dość obiektywnie ocenić otaczającą rzeczywistość, co nieczęsto się już zdarza w dzisiejszych czasach. Jest w Nim pewna magia, nietuzinkowa osobowość, wrażliwość na piękno i ludzi. Marku, zapraszamy do Katowic!